My tu gadu gadu o polskim, zacofanym systemie edukacji. Brakuje na tych naszych polskich uczniów pomysłów, wciąż jest kompleks polskich uczelni (rzekomo zagraniczne lepsze). Nieustannie mówi się o potrzebach zmian, o tym, że zadania domowe to przeżytek, a encyklopedyczne, pamięciowe nauczanie, jest nikomu niepotrzebne. Dzieci mają dużo do zapamiętania i dużo do dźwigania - w plecakach. A potem kończą szkołę i… życie weryfikuje ich prawdziwe umiejętności, zaś karierę często robią ci, którzy wcale nie byli prymusami w szkole. Brzmi znajomo? Czytajcie dalej.

Lata temu Finlandia borykała się z fatalnymi wynikami nauczania. Rząd wprowadził serię reform - prostych i niezbiurokratyzowanych. Dziś wszyscy na fiński system edukacji patrzą jak wzór, bo jest się czego uczyć. Poprawiły się przede wszystkim wyniki nauczania, ale też komfort uczniów. Przyjrzyjmy się temu lepiej.

Nie ma standardowych testów

Testy maturalne? Testy gimnazjalne? Testy, testy, testy? NIE! Uczniowie nie uczą się wg schematu, pod określony rodzaj testu. Wygrał zdrowy rozsądek. Uczniowie szkołę średnią kończą dobrowolnym egzaminem dojrzałości i jest to w zasadzie jedyny egzamin,  do którego można (aczkolwiek nie trzeba) podejść.

Postawiono na jakość nauczania i nauczycieli

Każdy musi mieć co najmniej stopień magistra, ale też przechodzą rygorystyczne szkolenia, choć tak naprawdę nie ma nacisku na wyniki w nauce, bo dzieci nie kończą szkoły egzaminami końcowymi. Dyrektorzy są bezpośrednio odpowiedzialni za ich wyniki.

Współpraca zamiast rywalizacji

Zrezygnowano z dążenia do bycia najlepszym i… to ustawiło Finlandię w czołówce. Nie robi się rankingów szkół ani uczniów, nie porównuje ocen. To praca zbiorowa, która zaczyna się w klasie, a kończy na całym kraju.

Zadbano o podstawy

Wychodzi się z założenia, że nie oceny i wyniki tworzą dobrą szkołę, ale dobra atmosfera. W latach 80., gdy zaczynano reformy, przyjęto, że szkoły powinny być miejscem wyrównywania szans. Dlatego wszyscy uczniowie, niezależnie od dochodów rodziców, dostają darmowe posiłki, mają zapewnioną opiekę psychologa i indywidualne podejście.

Szkoła w wieku 7 lat

Nie ma ciśnienia na wcześniejsze posyłanie dzieci do szkoły tylko dlatego, że robi tak większość Europy. Obowiązkowych jest 9 klas szkoły podstawowej, zaś wszystko ponad to jest dobrowolne. Młodzi ludzie, pozbawieni przymusu, chętniej decydują się i częściej kończą szkołę średnią. A może to dlatego, że nie mają złych doświadczeń ze szkołą podstawową?

Na koniec szkoły średniej jest wspomniany wcześniej dobrowolny egzamin dojrzałości - wymagany jest w wypadku chęci aplikowania na studia. 

Liczy się nie tylko edukacja uniwersytecka!

W Polsce zagubiono gdzieś potrzebę kształcenia dobrych rzemieślników. Brakuje cieśli, hydraulików, mechaników. Przez lata pokutowało stwierdzenie, że edukacja zawodowa jest tym gorszym rodzajem, a do szkół zawodowych trafiali uczniowie mniej zdolni. W Finlandii w porę zorientowano się, że „zawodowcy” tworzą podporę gospodarki oraz że ich odpowiednie wykształcenie i obecność na rynku jest konieczna dla rozwoju. Dyplom uczelni wyższej nie jest czymś, co trzeba zdobyć za wszelką cenę.

Dzieci zaczynają szkołę o 9 rano - najwcześniej!

Zrywanie się o 6? Nie! Dzieci mogą sobie pospać, bo tego też potrzebują. Poranki nie są tak stresujące, gdy nie trzbea się spieszyć. Szkoły zaczynają się codziennie o 9:00-9:45, lekcje kończą ok. 2:00-2:45. Później dzieci mają czas wolny, ale przerwy pomiędzy lekcjami też są dłuższe. Wszystko po to, by w szkole było przyjemniej i dzieciom, i nauczycielom, bez nieustannej gonitwy i atmosfery stresu zmieszanego z pośpiechem.

Jeden nauczyciel przez wiele lat

Nauczycieli nie ma wielu, uczniowie często prowadzeni są na ścieżce edukacji przez jedną i tą samą osobę nawet przez kilka lat. Stosunki z nimi są bliższe, cieplejsze. Może to pomóc w zbudowaniu dobrego modelu na linii nauczyciel-uczeń. Raz, że dziecko nie ma kilku modeli nauczania. Dwa, że zarówno uczniowi i nauczycielowi zależy na utrzymaniu dobrych stosunków i pozytywnym rozwiązaniu problemów - w końcu razem pracować przez dłuższy czas. 

Więcej luzu, mniej stresu

Priorytetem stało się rozluźnienie atmosfery w szkołach. Nie znaczy to, że do edukacji podchodzi się gorzej.  Nauczyciele poświęcają uczniom wiele czasu, ale - ponieważ nie ma nacisku na oceny i wyniki - można skupić się na tym, co naprawdę ważne. To bardzo holistyczne podejście do nauki. Co ciekawe, inaczej funkcjonują też pokoje nauczycielskie - są w nich meble wypoczynkowe, nie tylko twarde krzesła i stoły. To miejsce, w którym również nauczyciele mogą się zrelaksować, wyciszyć i wypić filiżankę kawy, by następnie dobrze przygotować się do lekcji.

Nie ma zadań domowych!

Ostatni, ale wcale nie najmniej ważny punkt. Finlandia zrezygnowała z zadań domowych. Dzieci nie zabierają szkoły do domu, a jeśli jednak, to nie przekracza ona 30 min.

Dowiedziono bowiem - i pisałam nawet o tym w osobnym artykule - że praca domowa nie wpływa na wyniki w nauce.