Agresją

Może być ona fizyczna (bicie, popychanie, kopanie) lub słowna („nie lubię cię!”, „jesteś głupia!”). 

Co robić? NIE BIĆ! Nigdy nie bić, bo dajemy wtedy niewerbalne przyzwolenie na przemoc. 

Często działa kilka prostych komunikatów:

„Nie bijemy! To złe!”

„Ręce przy sobie!” 

 Pamiętam sytuację z piaskownicy, która stanowi dobry antyprzykład. Mały chłopiec chciał zwrócić na siebie uwagę matki, która rozmawiała na ławeczce z koleżanką. Sypnął w nią piaskiem. Ta w odpowiedzi… dała mu klapsa! 

W moim odczuciu (co w zasadzie potwierdzi każdy psycholog) zdrowe, dobrze rozwijające się dziecko nauczy się z czasem, że bicie jest nieakceptowalne i przestanie uciekać się do przemocy. Warunek jest jeden: nie może doświadczać jej od innych. 

…kłamstwami

Powinniśmy rozgraniczyć fantazjowanie od prawdomówności. Maluchy często opowiadają rzeczy, które nam wydają się nieprawdziwe, bo np. opowiadają sytuację sprzed paru dni lub odnoszą się do bajki. Takie dzieci nie do końca poprawnie postrzegają czas i potrafią się w nim umiejscowić, a bajki często są dla nich przekazem, którego prawdziwości nie potrafią sami zweryfikować (dlatego warto o nich rozmawiać z dziećmi i tłumaczyć, wybierać bajki, które są dostosowane do wieku i mocno dawkować ich ilość). Z prawdomównością jest jak z agresją: człowiek musi nauczyć się, że kłamstwo jest niedopuszczalne i najczęściej uczy się tego przez przykład w rodzinie. 

…przerywaniem innym.

Małe dzieci mają problemy z trwałym zapamiętywaniem „tu i teraz”, ich okres skupienia uwagi na danej rzeczy jest również nieporównywalnie krótszy. Jeśli sobie to uświadomimy, będziemy wiedzieć, dlaczego w samym środku ożywionej, ważnej „dorosłej” rozmowy, chcą nam koniecznie coś powiedzieć lub pokazać. 

Cierpliwość, czas, tłumaczenie - tylko tak możemy najmłodszych nauczyć, że nie przerywamy cudzej wypowiedzi. ZAWSZE jednak wróć później do tego, co dziecko chciało powiedzieć i zapamiętaj, że miało to dla niego duże znaczenie. 

- Słucham, co przed chwilą chciałeś mi powiedzieć? 

…zabieraniem zabawek 

Okres „to moje!” jest naturalną fazą rozwoju małego człowieka. Dzisiejsi psychologowie tłumaczą: nie naciskajmy na dzieci, by dzieliły się wszystkim, zawsze. Szanujmy ich zdanie. Możemy zapytać: „Pożyczysz mu piłkę?”. I jeśli nasza pociecha odmówi, OK. A na placach zabaw nie brakuje rodziców, którzy mówią: „No podziel się z chłopcem!”, po czym - nie czekając na reakcję dziecka - sami zabierają jego zabawki i wręczają innemu. 

Uczenie się, że jest coś takiego, jak własność, to też długi proces. Dziecko dorasta obserwując rzeczy rodziców, ich osobiste przedmioty. Rodzi się w nim naturalna potrzeba posiadania tak samo własnych, osobistych rzeczy - na tym etapie najczęściej są to właśnie zabawki, czyli przedmioty, których maluch najczęściej używa i z czym czuje się w jakiś sposób związany.

Jestem natomiast przekonana, że szacunku do CUDZEJ własnosci należy uczyć bezwzględnie. Nie trzeba daleko szukać: nie pozwalamy na zabieranie zabawek innym dzieciom, nie pozwalam też na bawienie się moim portfelem, telefonem, komputerem. Nawet na chwilę. Myślę jednak, że jeśli dziecku pozwoli się na prawo do owego "to moje!", prędzej zaakceptuje też własność innych.