Internet jest pełen list dotyczących tego, co zdaniem domorosłych guru rodzicielstwa musisz mieć Ty, droga mamo, Ty, drogi tato oraz wasze dzieci.

Moja dobra znajoma słusznie zauważyła, że noworodki tak naprawdę mają arcy minimalne wymagania. Potrzebują ciepła, miłości. Wszystko, co najważniejsze, zapewnia im sam rodzic, a nie sklep z artykułami dla niemowląt.

Wyprawka wcale nie musi oznaczać kupowania miliona rzeczy, a wychowanie dziecka niekoniecznie musi przeobrazić się w koszmarny proces obrastania w rzeczy.

Ha! I mówię to ja, która ciągle z tym walczę… Która ciągle wyrzuca zepsute, plastikowe badziewia, jakie mój syn dostał od dziadków. Która musi kontrolować czasem i siebie, widzą świetną zabawkę, bo wciąż drzemie we mnie dzieciuch. Mam ochotę kupić mu ten najnowszy zestaw LEGO tu i teraz, ale tego nie zrobię. Czekamy, odkładamy pieniądze.

A przy okazji napiszę, czego dziecku NIE trzeba:

1. Miliona zabawek na baterie

To ma swoje uzasadnienie praktyczne. Uwierzcie, drodzy Rodzice, że kupując takie ustrojstwa szybko padniecie ich ofiarą. Wydające dźwięki zabawki zmęczą Wasze nerwy, rozdrażnią. Jeśli na Was tak działają, jak działają na Wasze dziecko?


[ad=1]

2. Ostatnich, najnowszych gadżetów

Podam przykład.

Mój syn ostatnio zobaczył jakąś zabawkę. „To było w reklamie!” - powiedział. „Mamo, kupisz mi to?”

- Nie kupię - odparłam.

Nie wyjaśniałam, że nie mam tyle pieniędzy, że to jest drogie. Ta śpiewka - mam wrażenie - już czasem na dzieci nie działa (a z pewnością nie działała na mnie, gdy byłam mała i wciąż mam tego świadomość).

Powiedziałam tak:

- Mati, zanim zobaczyłeś tę zabawkę, nie potrzebowałeś jej. Nie myślałeś o niej, prawda?
- Prawda - przyznał syn.
- Jeśli będzie ci potrzebna, to za dwa tygodnie mi o niej przypomnisz i wtedy zastanowimy się, czy ją kupić. Teraz nie mogę, bo mi nie wystarczy.

Zgodził się.
O zabawce zapomniał już za godzinę, a ja miałam problem z głowy.

Za to bawiąc się w ogródku powiedział.

- Przydałyby mi się taczki.

Pomyślałam wówczas, że ma rację. Ze takie dziecięce taczki to dobry pomysł na nowy zakup.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zabawki z katronu, które zrobić szam (lub z dzieckiem)

3. Nie potrzebują ubrań, które rodzicom dają poczucie, że ich dzieci są „wystrojone”


Dziewczynki potrafią przejawiać gust, który matkę przyprawia o szczękościsk, ale moje mądre koleżanki, matki dziewczynek, pozwalają im na wolność wyboru. Chłopcy zupełnie nie przywiązują wagi do ubrań - ma tylko nie szczypać i nie gryźć („I żeby nie było różowe!”, zaznacza zawsze mój synek). Drogie ubrania są niczym innym, jak źródłem stresu dla obydwu stron.

- Patrz jak się wysmarowałeś!
- Ja się nie dopiorę!
- Nie szanujesz swoich ubrań.

A co to, przepraszam, dziecko obchodzi? Nawet jeśli lubimy nasze dziecko modnie przyodziać, trzeba zapewnić mu całą stertę ubrań, którą może wybrudzić, zaciągnąć, zachlapać.

Czytaj więcej: Oto dowód na to, że klocki LEGO wspaniale pobudzają kreatywność


[ad=2]

4. Nie potrzebują miliona zajęć „rozwijających”


Kilkulatki rozwijają się przez swobodną zabawę, przez bliskość z rodzicem, przez rozmowę. Jasne, basen raz w tygodniu czy jakieś zajęcia muzyczne nie zrobią nikomu krzywdy i nie zmęczą, ale planowanie każdego dnia „bo w domu nie ma co robić” wcale nie sprawi, że nasze dziecko nagle zmieni się w geniusza.