Tytuł tego wpisu może oburzać. Podtytuł też, ale tylko do momentu, gdy zaczniemy rozkładać nową reklamę Allegro na czynniki pierwsze. Oto dziewczynka wybiera się na bal przebierańców i potrzebuje stroju. Jak widać z różowych skrzydełek jest zadowolona, ale widząc koleżankę w identycznym kostiumie robi rozczarowaną minkę i mama już, już wieczorem wyciąga zakurzoną maszynę do szycia.

Powstaje strój dinozaura, ale niegodny małego kręcinoska. Matka szyje więc dalej. Kolejne kostiumy spotykają się z dezaprobatą, a mamusi opadają ręce. Aż córeczka podaje jej narzędzie wybawienia: tablet, a w nim aplikację Allegro. Trzeba było jakichś 9 strojów i pewnie tyluż zmarnowanych wieczorów, by dojść do wniosku, że przebranie można po prostu kupić. Nie ma to jak bardzo współczesny przekaz, że guzik, rodzicu, z twoimi staraniami, skoro możesz wszystko załatwić z pomocą internetu i pieniędzy. Allegro stara się nam wmówić, że rozpakowywanie paczki może być tak magiczne, jak mierzenie wykonanego przez mamę stroju - to kolejne przesłanie. Jeszcze inną sprawą jest fakt, że ta matka błądzi, szuka, a nie pyta. Nie rozmawia z córką.

To ja się pytam, który normalny rodzic nie spyta się po prostu: „Za kogo chcesz się przebrać?”, tylko kombinuje w ciemno?

Który rodzic nie porozmawia przy pierwszej, drugiej próbie dziecka kręcenia nosem, wyjaśnić temu małemu człowiekowi, że trzeba się na coś konkretnego zdecydować?

Ja mówię: żaden. Żaden rodzic przy zdrowych zmysłach nie zrobi tego. Można uszyć strój jeden, drugi, ale - no przepraszam - dziewięć strojów i godzenie się na takie grymasy to chyba tylko w reklamach Allegro grali.

Dlatego ja tej reklamy nie kupuję, choć za pośrednictwem Allegro kupię pewnie jeszcze nie raz. Czuję, że ktoś zachłysnął się sukcesem dziadzia siedzącego w wannie w babcinym czepku na głowie, mówiącego do gumowej kaczki. "Dobra, zróbcie następną taką emocjonalnie rozbrajającą reklamę", rzucono zapewne agencji, która za tym stoi. Tylko że rodzic powie: "Hola, tak się nie robi!". Nie robi się tak dzieciom, bo je wychowamy na egocentrycznych, za przeproszeniem, d*pków, których jedynym przekonaniem jest fakt, że wszystko sobie można po prostu kupić, a praca matki nauczyła ją i dziecko tylko tego, że starać się nie warto.

Podobne reklamy robiła i robi IKEA, ale tam jest zachowany balans, jakieś zupełnie inne wyczucie tematu, które każe ludziom kiwać głowami, zamiast krzywić się z niejasnym poczuciem w głowie, że coś tu nie gra, choć akurat w wypadku tego spotu nie gra wiele rzeczy.

Dla porównania: