Może natknąłeś się na rachunek, jaki oburzony ojciec pokazał światu i który natychmiast zyskał miana „virala”. Ludziom, nie tylko świeżo upieczonemu rodzicowi, w głowie się nie mieści, gdy patrzą na kawałek papieru i widzą, że za przytulenie dziecka po porodzie (tzw. kontakt „skóra do skóry”) szpital zażyczył sobie prawie 40 dolarów.


„Pielęgniarka pozwoliła mi przytrzymać dziecko oparte o klatkę piersiową mojej żony. Nawet zrobiła nam parę zdjęć moim aparatem. Wszystko z tym związane było świetne i całe doświadczenie wspominamy jako pozytywne. Ością w gardle stanął nam jednak ten rachunek” - wspomina zszokowany ojciec.


Takie rzeczy tylko w Stanach? Niekoniecznie, bo każdy inny prywatny szpital może wprowadzić podobny cennik.

Pewna położna wyjaśniła, skąd ta cena. Otóż kontakt „skóra do skóry” po porodzie (w tym wypadku było to cięcie cesarskie) w jej szpitalu wymaga obecności na sali jeszcze jednej pielęgniarki. A tę trzeba opłacić. Stąd dodatkowa kwota.

[ad=1]