Zostajesz rodzicem, a ponieważ jesteś rodzicem swoich czasów, człowiekiem świadomym, chcesz zacząć dziecko swoje uczyć możliwie najwięcej i najlepiej. Czasem łatwo pogubić się w tej chęci poszerzania horyzontów naszych pociech. Serwujemy im za dużo, zbyt intensywnie, na siłę. Nie wspomnę o rodzicach, którzy zapełniają dziecku czas zajęciami dodatkowymi, choć maluchy wcale mogą tego nie potrzebować.

Ja piszę z nieco innej perspektywy: matki, która rok spędziła z dzieckiem na zajęciach logopedycznych, dość intensywnych. Matki, która prowadzi dziecko na rehabilitację i która trochę zachłyśnięta pierwszym macierzyństwem popełniła parę błędów. Jakich? Na przykład takich, jak niedostrzeganie sygnałów wysyłanych przez dziecko, które nie zawsze było gotowe na taką formę nauki, w tym konkretnym czasie. Metodą prób i błędów doszłam do tego, że rodzic jest nauczycielem i nie powinien go udawać, choć może uczyć w inny sposób.

W sukurs przyszła książka państwa Minge*, wiele razy już przeze mnie cytowana.

Czytaj więcej: 10 najbardziej wkurzających zachowań rodzica - czy jesteś winny któregoś z nich?

Co robić, by nauka dziecka była sukcesem?

[ad=1]

Czytaj dalej...