Świnka Peppa szturmem wzięła świat. Prosta, brzydko narysowana bajeczkach o równie nieskomplikowanej fabule jest jedną z ulubionych bajeczek dzieci. Dorośli też się do niej przekonali, bo w kreskówce brak przemocy, wulgarnych słów, jest spokojna i ogólnie wesoła. A tu się okazuje, że może ona powodować… autyzm.

Nie wiem jak Wy, ale ja się nagle zastanawiam, dlaczego badacze na warsztat nie wezmą znacznie bardziej pokręconych bajeczek; kot biega za myszą, tłucze ją pięścią, patelnią, ona na niego spuszcza młot kowalski, zaś razem wyczyniają inne rzeczy, pełne przemocy i złych intencji rzeczy, które jeżą włos na głowie.

Ale nie. Naukowcy zajęli się Peppą. I już nie (tylko) szczepionki (co zostało obalone, zresztą ja osobiście nigdy w to nie wierzyłam) powodują autyzm, ale - zdaniem badaczy - oglądanie Świnki Peppy rówież.

Dla mnie jest to trochę nielogiczne, bo nie sądzę, by okazjonalne oglądanie bajki mogło spowodować tak daleko idące zmiany w mózgu, ale uczeni, i to nie byle jacy, bo z Harvardu, są pewni: Peppa staowi fatalny przykład dla dzieci i może być powodem wielu nieporządanych zachowań kojarzonych właśnie z autyzmem. Jakich?

KLIKNIJ PO DRUGĄ CZĘŚĆ WPISU