Pamiętam zajęcia z pedagogiki na uczelni: podział na „style uczenia się” wbijany był nam jak litania. Sama zresztą wierzyłam w to, że jestem wzrokowcem. Kreśliłam kolorowo po notatkach, robiłam wykresy, podsumowania… By po latach zorientować się, że człowiek najlepiej zapamiętuje to, co jest mu potrzebne lub to, co rozumie i co jest dla niego logiczne. Niezależnie od tego, czy to usłyszy, zobaczy, czy tego dotknie.

Nie jestem sama w swych obserwacjach. Coraz więcej uczonych jest przekonanych, że coś takiego, jak indywidualny styl uczenia się nie istnieje. Aż trzydziestu uznanych naukowców z dziedziny neurologii, edukacji i psychologii (m.in. Steven Pinker z Uniwersytetu Harvarda czy Dorothy Bishop z Uniwersytetu Oksfordzkiego) podpisało list do gazety The Guardian. Twierdzą w nim, że usilne przyswajanie tylko w jeden sposób i koncentrowanie się na nim może wyrządzić więcej szkody, niż pożytku.

Uczeni określili takie podejście mianem „neuromitu” - nie ma wystarczających dowodów na poparcie tezy, że jedni uczą się lepiej słuchając, a inni czytając.

szkodliwy podział

Skąd ten list? W uzasadnieniu naukowcy wyjaśnili, że „nauczyciele muszą bazować na aktualnych i efektywnych dowodach, zamiast tracić czas na praktyki bez poparcia”. Co więcej, taki podział powoduje, że ZAWSZE JAKIŚ UCZEŃ TRACI, jeśli - w myśl tej zasady - zajęcia będą bazować na pisaniu lub tylko na opowiadaniu. Kolejna rzecz: identyfikowanie uczniów (lub siebie) jako wyłącznie słuchowca, wzrokowca lub kinestetyka,  powoduje, że sami zamykamy drogę i nie rozwijamy mózgu tak, jak moglibyśmy. Wskutek nauki między liczba synaps między obydwiema półkulami powiększa się, zwiększa się też liczba połączeń nerwowych. Świat nie jest jednowymiarowy, a mózg zdrowego człowieka jest skonstruowany tak, by przyswajać wiedzę w różnoraki sposób.

[ad=2]

To prowadzi do wniosków, że uczeń nauczy się danego materiału, jeśli go ZROZUMIE. Samo bazowanie na wzroku, słuchu, itp. może pomóc tylko w pamięciowym opanowaniu wiedzy, a to z prawdziwą nauką ma niewiele wspólnego, bo chcemy, by nasze dzieci nie tylko zapamiętały, ale i pojęły podaną im wiedzę. Jak? Można o tym opowiedzeć, można zilustrować. Czasem do jednej i tej samej osoby trafi opowieść na jakiś temat, innym razem uderzy go jakiś wyjątkowy obrazek, zapach, reakcja. Ludzki mózg jest bardzo pojemny - na szczęście. Pamiętam jednak wykres obrazujący zapamiętywanie: najwięcej wiedzy traci się w ciągu kilku DNI po jej przyswojeniu.

W języku angielskim funkcjonuje też powiedzenie: „If you don’t want to loose it, use it”. Czyli jeśli chcesz coś zatrzymać, używaj tego. Rzeczy niepotrzebne zapomnimy prędzej czy później. Nasze dzieci również.

[ad=1]