Rzecz miała miejsce w Stanach Zjednoczonych. Pewna mama, Jansen Howard, postanowiła sprawdzić, jak wygląda mleko matki pod mikroskopem. To, co ujrzała, wprawiło ją w takich zachwyt, że okrzyknęła je „płynnym złotem”, a media wepchnęło na skraj gorączki, po raz N-ty powodując zagorzałą dyskusję między mamami, które karmią piersią, a tymi, które korzystają z gotowych mieszanek.


Mleko matki pod mikroskopem


Nie trzeba mikroskopu, by zachwycać się matczynym mlekiem, magiczną substancją, która zawiera przeciwciała, jest IDEALNIE dopasowana do potrzeb dziecka i z czasem dostosowuje swoje właściwości do maluchów.


Jansen porównała mleko naturalne z modyfikowanym. O ile w pierwszym przypadku dało się zauważyć piękne perełki, gotowa mieszanka nie wyglądała już tak zachwycająco.


Nie wszyscy podzielali entuzjazm Jansen, choć sama autorka wpisu zaznaczyła, że i ona dokarmia dziecko mlekiem modyfikowanym, a krytyka matek karmiących w ten sposób nie była jej zamiarem.