W dzisiejszych czasach cesarka nie jest niczym nadzwyczajnym. Co innego kiedyś. W starożytności cesarskie cięcia wykonywano tylko na zmarłych - zabiegi na żywych kończyły się śmiercią matek skutek powikłań i nieprzestrzegania zasad aseptyki. W Polsce pierwszy poród wspomagany chirurgicznie odbył się w 1821 r. Cięcie przeprowadził Franciszek Ksawery Dybek, profesor chirurgii w Klinice Chirurgicznej Królewskiego Uniwersytetu w Warszawie.

Rodzącą była 24-letnia kobieta krzywicza "z powodu zbyt ciasnych przemiarów macicy". Dziecko ważące 3 kg urodziło się zdrowe, jednak dalsze jego losy nie są znane. Położnica zmarła w szóstej dobie po operacji (przeprowadzonej bez znieczulenia), a autopsja wykazała brak zespolenia się rany w powłoce brzusznej i brzegów rany macicy. (Katarzyna Siwiec, Mieczysław Czuma, Leszek Mazan, "Madame, wkładamy dziecko z powrotem!", Oficyna Wydawnicza Anabis, Kraków 2009 r.)

Dziś krąży opinia, że cesarkę wybierają te, które się boją porodu. Tymczasem to operacja, która - jak każdy tak inwazyjny zabieg - niesie ze sobą zagrożenia, chociażby w postaci krwotoku. Ja przeszłam przez dwa cięcia i wcale nie uważam, by taki poród był łatwiejszy - zwłaszcza, jeśli kobieta rodzi siłami natury i zdrowie dziecka zmusza lekarza do wykonania cesarki.

Mówi się sporo, ale niewiele osób tak naprawdę widziało pooperacyjną ranę. Być może dlatego to zdjęcie rozeszło się po sieci jak wirus, a widziało je już przeszło 11 milionów osób. Autorką jest Hellen Aller, 29-letnia fotografka. Historię stojącą za tym poruszającym obrazem wspomina tak:

- Parę tygodni wcześniej fotografowałam ciążę tej mamy. Opowiadała mi wtedy, że boi się cięcia. W kolejny weekend trafiła do szpitala, ale poród zakończył się cięciem, bo straciła dużo krwi. Któregoś dnia poprosiła mnie, bym zrobiła zdjęcie upamiętniając, jak jej najgorszy koszmar okazał się tym, co uratowało życie jej i jej syna.

Niestety, nie każdy dobrze reagował na taki widok. Ludzie przysyłali fotografce wiadomości pełne oburzenia, obrzydzenia, twierdząc, że zdjęcie ma podtekst seksualny(!!!) i że jest obraźliwe. Mieli pretensje do umiejscowienia dziecka - że za nisko, że nie przykrywa rany. Tymczasem cięcie było przeprowadzone na tyle niedawno, że ułożenie noworodka wyżej byłoby po prostu niebezpieczne dla matki. Inne kobiety chwalą. Mówią, że trzeba rozmawiać o cięciu cesarskim nie jak o rozwiązaniu dla tych, które się boją. Jeszcze inne wspominają, jak czuły się zawiedzione, że "nie dały rady" urodzić naturalnie (skądś to znam - w szkole rodzenia zupełnie pomijano kwestię cesarki, jakby ona nie istniała; idąc na poród szłam do niego nastawiona zadaniowo: urodzić siłami natury!). Jeśli ktoś wciąż uważa, że to opcja dla tych, co tchórzą przed naturą, niech popatrzy na poniższe zdjęcie:

2B6964CC00000578-3200066-image-a-10_1439743939442