Zdjęcia półnagiego dziecka na Instagramie czy Facebooku bądź blogu to standard. Co w tym złego? - pytają rodzice. „Przecież to tylko dziecko!”. No właśnie, to tylko dziecko, które samo nie może zdecydować, czy chce, by mieć prawo do intymności. I ma, tylko że jest tego totalnie nieświadome, a rodzice na to prawo zwyczajnie gwiżdżą. 

A co gdybym napisała, że takie fotki to gratka dla pedofili?

„Przestań, nie chcę nawet o tym wiedzieć!”. Ale fajnie zbiera się lajki za nasze piękne pociechy, prawda? 

Ostatnio natknęłam się na konto instagramowe małej dziewczynki. Półnaga, w makijażu… ewidentnie stylizowana przez mamusię, która w opisie nie zapomniała zaznaczyć, że chętnie podejmie współpracę reklamową. Z przyzwoitości nie podam tego konta, bo nie warto robić reklamie mamusi, która ewidentnie źle umiejscawia priorytety.

Dlatego uważam, że ta kampania jest więcej, niż potrzebna. Chodzi o spot organizacji Child Rescue Coalition.

– Kiedy nasi rodzice publikują takie zdjęcia, prawdopodobnie myślą, że to urocze, ale nigdy nie myślą, na co nas narażają. Dają nas na tacy pedofilom. Już czas, żeby rodzice dwa razy się zastanowili, zanim zamieszczą w sieci nasze zdjęcia – mówi kilkuletnie dziecko w we wspomnianym wideo.

Z danych organizacji wynika, że prawie 90 proc. rodziców nie zmieniało ustawień prywatności w mediach społecznościowych w ciągu ostatniego roku. Większość z nich publikuje nawet 1500 zdjęć dziecka, zanim skończy ono 5 lat. Ile z tego to zdjęcia, które dla każdego dorosłego by oburzyły, gdyby to on był na miejscu dziecka?

 

Czy to komuś przemówi do rozsądku? Oby. Ja przy tej okazji przypominam pouczające moim skromnym zdaniem wideo, które przygotowałam już jakiś czas temu. Wyprzedziłam Child Rescue Coalition. ;-)