Moje stanowisko dotyczące czyszczenia smoczka śliną dorosłego jest jednoznaczne: NIE! Nie robiłam tego i nie będę robić, choć kiedyś było to dość powszechne.

Zawsze noszę przy sobie butelkę wody, by smoczek mojego młodszego syna oczyścić (sterylizuję go zaś naprawdę okazjonalnie). Żaden z moich synów nigdy nie miał afty ani pleśniawki. Nie wiem, ile w tym zasługi ich naturalnej odporności, a ile moich praktyk.

Czytaj więcej: Jaki smoczek jest najlepszy? Jaki wybrać? Oto przewonik po smoczkach. :)


Tymczasem szwedzkie badania sugerują, że wśród małych dzieci, których rodzice oczyszczali smoczki poprzez ich oblizywanie, było mniej przypadków alergii i swędzących zmian skórnych niż wśród dzieci, których rodzice myli smoczki w wodzie lub sterylizowali je we wrzątku.

To idzie w parze z dość już powszechną wiedzą, że nadmiernie sterylne otoczenie może powodować więcej złego, niż dobrego. Sama jednak uważam, że wystarczy dziecku dać buzi, by przenieść swoje bakterie na skórę dziecka i by wzmacniać jego odporność, choć to oczywiście tylko moja opinia.

Link do publikacji naukowej tutaj.

[ad=1]