Moja chęć bycia „fit” to wykres paraboliczny - czasem mam zryw i wykonuję 30-minutowy trening, po czym następuje kilka dni, gdy

a) nie mam czasu
b) nie mam siły
c) jestem totalnie niewyspana
d) dziecko jest chore
d) wszystko z powyższych.

Zawsze zastanawiałam się, jak inne kobiety to robią. Moja mała dwójeczka absorbuje mnie wieczorami tak, że gdy w końcu nastaje błogosławiony moment ciszy w domu, mam okazję w spokoju rozwiesić pranie czy sprawić, że blat w kuchni jest nie tylko widoczny, ale nawet czysty.


[ad=1]



Z tym większą ciekawością przyjrzałam się odpowiedziom tzw. fit mam na grupach. Parę pań zadało pytanie: „Jak Wy to robicie, że dajecie radę ćwiczyć?”

Odpowiedzi były następujące:

- ćwiczę, gdy dziecko śpi (to najczęściej mamy niemowląt),
- ćwiczę, gdy dzieci są w szkole / przedszkolu (czy mamy pracują?),
- nieliczne heroski zrywały się o 5 rano, by robić planki i przysiady,
- nie brakło też mam, które uczciwie przyznały, że ćwiczą gdy dzieci siedzą… przed telewizorem lub innym urządzeniem.

Nie są to badania na szeroką skalę, ale kilkadziesiąt wypowiedzi już daje pewien obraz, prawda?

A ja o dzieciach chciałam, bo nam zatrważająco rośnie liczba dzieci otyłych. Przechodziłam też niedawno przez okolicę, w której mieszkałam jako dziecko. Pełno placów zabaw, trawiastych boisk, które… świecą pustkami.

Czytaj więcej: Na otyłość naszych dzieci pracujemy latami

Wrócę do odpowiedzi fit mam. ŻADNA z nich nie napisała, że ćwiczy z dzieckiem. Nie mówię o biernym niemowlaczku. Chodzi mi o kilkulatki. NIE pojawiła się odpowiedź: gram z dziećmi przed domem w piłkę, bawimy się w berka, skaczemy na skakance (przecież to świetny spalacz kalorii!), chodzimy na spacery.

[ad=2]


Nie było tego, zabrakło.

Na poparcie mojej tezy oraz w nawiązaniu do odpowiedzi wspomnianych pań mogę dodać, że nie widuję mam z dziećmi ani na podwórkach, ani w parkach, ani na boiskach. Dla kontrastu: pamiętam, jak parę lat temu odwiedziłam Berlin. Największy szok dla mnie, wtedy już mamy, to widok rodziców z dziećmi. Bawili się wszyscy razem lub razem uprawiali sport. Widywałam mamy na joggingu z chłopcami na oko 10-letnimi. Tatusiowie rzucali swoim pociechom frisbee, grali razem w piłkę nożną.

W społeczeństwie, gdzie nastaje moda na bycie FIT, matki zamykają się na siłowniach lub wieczorami, a place zabaw jak były puste, tak są.  Nie mówię o tych pozytywnych, pojedynczych przypadkach - one potwierdzają regułę. Drogie Mamy, nie musicie czekać aż dzieci zasną. Nauczcie córki grać w gumę. Grajcie z synami w piłkę. Spalajcie kalorie razem. Tego Wam życzę w Dzień Walki z Otyłością.