Ta sprawa była, wrzała, a teraz zdaje się cichnąć.

„Ona jak gdyby nigdy nic wozi się po centrum handlowym” - zauważają forumowiczki na forum poświęconym Olivii P., słynnej po tym, jak światło dzienne ujrzały nagrania dokumentujące jej znęcanie się nad córką.

Olivia P. była idealną mamą na obrazku. Piękna, młoda, zadbana, uśmiechnięta, z dzieckiem-zabawką u boku. W drogich ubraniach, pozująca do zdjęć, które na Instagramie śledziło 40 tys. osób.Mała zawsze odpowiednio wystylizowana. Całość stanowiła obrazek szczęścia i perfekcji. 

Do czasu, gdy Mariusz, mąż Olivii, postanowił upublicznić nagrania, na których słychać:

Zdechnij szmato, k*a umrzyj w cierpieniach!

Co dalej z Olivią P. i jej córeczką Nelią?

Całą sprawą zajął się program Uwaga. 

- Widziałam na aukcjach internetowych jej ubrania powystawiane - zdradza kobieta, która uważnie śledzi tę sprawę. - Kto to może wystawiać? 

To chyba dość łatwe do odgadnięcia. Całość ma gorzki posmak pieniędzy - najpierw ich obietnicy, nadmiaru, a potem ich braku.

- Ty się znęcałeś nade mną, a ja nad nią, bo nie chciałeś mi kupić butów Casadei. Chciałam być bogata jak moje koleżanki - mówi na nagraniach Olivia P., która męża swojego znalazła na portalu, gdzie młode dziewczyny szukają zamożnych mężczyzn.

"Daj mi na zęby!" Zachcianki Oliwii P.

W czasie programu słychać nagrania z rozmów Mariusza z Oliwią – to naprzemienne wyzwiska kierowane w stronę mężczyzny i dziecka, a także stwierdzenia, że Oliwia nie ma nic na koncie. 

Można usłyszeć też, jak matka mówi do małej córki:

Wyp******j do ojca biedaka. Nie chcę mieć z biedakami nic wspólnego
 
Taką ma matkę. Matki się nie wybiera. Będę się nad nią pastwić, bo nie mam pieniędzy. Jedyna korzyść z niej mam, że nadaje się na Instagrama. Gdyby nie ona, to bym była królową życia. Mówiłam od początku, że ja jej nie chcę.

Zapytana później przez dziennikarzy o powód takiego zachowania, powiedziała, że nie pamięta stanu uniesienia:

Ja nad tym nie panuję.

Siedziałam sama z tym dzieckiem w domu. Nie potrafiłam się tym dzieckiem zająć. Oszukał mnie, okłamał i zmanipulował.

Wina jednak zdaje się leżeć nie do końca po stronie Olivii. Reporterka w pewnym momencie zadaje kluczowe pytanie: „Jeśli miał pan te nagrania od tylu miesięcy, dlaczego wcześniej pan z tym nic nie zrobił?”. No właśnie - bo dramat ten trwał 17 miesięcy. 

Córka była wtedy "na cycku" i nie chciała do mnie iść. Nela miała 5 miesięcy i nie poradziłbym sobie z nią. Trafiłaby do domu dziecka - tłumaczy mężczyzna.

Sprawą zajmuje się obecnie Rzecznik Praw Dziecka