Podkarpacie ma swoją Madzię. To półroczny Maksymilian, którego - najprawdopodobniej - zabił znajomy rodziców dziecka. Grzegorz B. znęcał się też 1,5 roku nad 2,5-letnią siostrą chłopca, Leną. Rodzicie nic nie zauważyli. Trzeba było śmierci dziecka, by zobaczyć, że kontakt z rodziną ma psychopata zagrażający bezpieczeństwu i - jak się okazuje - życiu dzieci.


Grzegorza B. opisuje się jako „inteligentnego”, ale jak ślepym na krzywdę dziecka trzeba być, by nie widzieć ran, skaleczeń, otarć? Czy „inteligentny” zabójca bije tak, by nie został ślad?

Dziewczynka trafiła do rodziny zastępczej, gdzie przebywać będzie, póki co, do zakończenia sprawy.

A pytań w tym łańcuchu tragedii jest wiele: dlaczego 23-latka prosiła o pomoc 40-letniego mężczyznę, jakim cudem ów mężczyzna, który regularnie „opiekował się” dziećmi, tak długi czas bezkarnie znęcał się nad nimi?

– Dokuczał jej, przyduszał Lenkę, szarpał ją. Satysfakcję sprawiało mu to, że widział w oczach dziecka przerażenie. To go odstresowywało. Satysfakcję sprawiało mu oglądanie cierpiącego dziecka – mówił Łukasz Harpula, szef Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

Rodzice zarzekali się, że o niczym nie mieli pojęcia. Nie zorientowali się, że dziewczynka była podduszana, że miała ślady przypaleń. Rodzina miała już założoną „Niebieską kartę”.  W sierpniu ub. r. policja była powiadomiona, że do szpitala przy ul. Lwowskiej w Rzeszowie mała Lena została przywieziona z połamanymi nogami. Rodzice tłumaczyli, że ich córka spadła z huśtawki na placu zabaw. Sprawę umorzono.

Aż do feralnego wieczoru, gdy Grzegorz B. miał zająć się dziećmi pod nieobecność matki, która wyszła do sklepu. Wówczas „upuścił” półrocznego Maksymiliana. Gdy kobieta wróciła, mężczyzna o niczym nie powiedział i wyszedł. Nie dające znaku życia dziecko znalazła matka w łóżeczku. Chłopiec po przewiezieniu do szpitala zmarł na następny dzień.

__________


Trzy lata więzienia za niezgłoszenie aktów szczególnego okrucieństwa wobec dziecka - tyle będzie groziło po nowelizacji kodeksu karnego. Jak widać to dopiero początek drogi, bo kto jeśli nie rodzice tragedii tej dwójki dzieci byli świadkami ich krzywdy?

[ad=1]