Zawsze jak dorosły się krząta, to dziecko się plącze, dorosły żartuje, a dziecko błaznuje, dorosły płacze, a dziecko się maże i beczy, dorosły jest ruchliwy, dziecko wiercipięta, dorosły smutny, a dziecko skrzywione, dorosły roztargniony, dziecko gawron, fujara. Dorosły się zamyślił, dziecko zagapiło. Dorosły robi coś powoli, a dziecko się guzdrze. Niby żartobliwy język, a przecież niedelikatny. - Janusz Korczak Pisząc przedwczorajszego posta o totalnej bezsensowności dawania klapsów nie miałam pojęcia o tejże kampanii. "Kocham, nie daję klapsów" dotarło do moich uszu, gdy odbierałam dziś synka z przedszkola. - Mamo, a co to klaps? - spytał się mnie mój mały. - Klaps jest wtedy, gdy rodzic uderzy dziecko - odpowiadam. - Uderzy? Czemu? - spytał. Oboje z mężem doszliśmy do wniosku, że klapsy to żadna metoda wychowawcza. To przemoc, która zostawia rodzica z poczuciem wstydu i wyrzutami sumienia (oby), a dzieci - z poczuciem krzywdy i niesprawiedliwości (i nic dziwnego). Jedno uderzenie wymierzone dorosłemu to cios, bicie. Jedno uderzenie wymierzone dziecku to klaps. Kilka uderzeń wymierzonych dorosłemu to pobicie, napaść. Kilka uderzeń wymierzonych dziecku to lanie. Dorosłego się bije, dziecku daje się klapsa lub sprawia się lanie. Dorosły jest bity, dziecko dostaje w tyłek. - Anna Golus