Mnóstwo sygnałów wysyłanych przez niemowlęta nieszczęśni nazywanych jest jako „próba rządzenia rodzicem”. Ja sama słyszałam, by „nie bujać, bo się przyzwyczai”, by „nie nosić, bo się przyzwyczai”.

Sorry, ale odpowiem kolokwialnie: a guzik!

Dziecko RODZI SIĘ przyzwyczajone do noszenia, przytulania i bujania, bo tego doświadczało będąc dziewięć miesięcy w brzuchu matki non stop.

Na szczęście chusta, która trafiła do nas na nowo (dziesięć lat temu w Polsce widok matki z dzieckiem w chuście był zjawiskiem totalni niespotykanym), odczynia to, co narzucają wynalazki naszej cywilizacji, dając dziecku tak bardzo potrzebną bliskość. Bliskość, która gwarantuje dobre samopoczucie i komfort emocjonalny malucha.

Sprowadza nas to do tematu, czyli zalet noszenia dzieci. Tych jest mnóstwo, bo choć plecy mogą rozboleć, to ostatecznie zyskują i rodzic, i - last but not least - dziecko.


Dziecko noszone to dziecko spokojniejsze


Jak wyżej: bliskość matki daje niemowlakom poczucie bezpieczeństwa. Zasypiają wtulone w jej pierś, nawet te grymaśne. Tak na marginesie bowiem dodam, że są dzieci, które określa się jako marudne i płaczliwe, mimo że są ogólnie zdrowe - one najczęściej po prostu mają większą potrzebę bliskości z mamą!


Noszenie stymuluje mózg dziecka


„Dostarcza ciągłej, odpowiednio łagodnej, lecz wystarczająco intensywnej stymulacji kanałów przedsionkowych, czyli zmysłu równowagi.” (N. Minge, K. Minge, „Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka”, Samo Sedno, Warszawa 2011.)


Wspiera prawidłowy rozwój stawów biodrowych


Również kręgosłup jest wówczas w odpowiedniej dla niemowlaka, zaokrąglonej pozycji, podpartej na całej długości.

___________________________________________


Jak widać, początkowa "inwestycja" uwagi i czasu zwraca się szybko. I to w jakiej formie! W postaci wiary w siebie i spokoju. Takich dzieci nie trzeba wychowywać do samodzielności, stają się samodzielne same z siebie w oparciu o swoje poczucie bezpieczeństwa.

Co jednak, kiedy dzieciątko zaczyna ważyć 8-9 kilo, a wciąż chce być noszone?

Wiem z doświadczenia, że to może być trudne, zwłaszcza w przypadku mam, które mają słabe ręce, tak jak ja. Cóż, od tego właśnie są nosidła - ja swojego używam nawet w domu. A jeśli nie to tulę, przytulam i dotykam. No i masuję co wieczór po kąpieli (wcześniej było przed kąpielą) metodą Shantala. O tym jednak innym razem, bo to dobry temat na osobnego posta. :)

Pozdrawiam wszystkich rodziców noszących. :)

Facebook

Zobacz również: