- Słuchaj, moja szwagierka właśnie do mnie zadzwoniła. Zażyczyła sobie dla córki lalki z domkiem za 250 zł. Ja już jej wcześniej kupiłam sweterek i książkę. Co mam zrobić? - mówi dziś moja przyjaciółka do telefonu.

Nie wiem. Moja przekorna natura każe stanąć okoniem i nie poddać się rodzicielskiej dyktaturze. To tylko Mikołajki.

Ja sama wprowadziłam do domu zasadę, że na drogie prezenty składa się rodzina i ew. znajomi, przykładowo z okazji urodzin dziecka. W ten sposób mamy np. nie tani jeździk Villac, którego pewnie sama bym nie kupiła. Duże, drogie rzeczy są udziałem wielu osób, a koszt spada do powiedzmy 50 zł za osobę. Dzięki temu dziecko otrzymuje rzecz bardzo konkretną, nie ma nadmiaru prezentów, które wylewają się później drzwiami i oknami. Można z dzieckiem przedyskutować, co chce otrzymać - jeśli mowa o dzieciach np. 3-letnich wzwyż.

Jasne, zawsze znajdzie się ktoś, kto tej zasadzie nie chce się podporządkować. W tym roku mój syn dostał „wypasiony”, zdalnie sterowany dźwig. Byliśmy wściekli, bo Mikołajki zaczęły się u niego już w sobotę, na co nie mieliśmy wpływu (okazało się, że syn ten pojazd pokochał miłością prawdziwą i żywą). W niedzielę w kinie znowu był Mikołaj i rozdawał upominki. Dzisiaj ma wizytę Mikołaja w przedszkolu. A jutro dostanie jeden większy upominek, na który pieniądze wyłożyliśmy my i dziadkowie.

W ten sposób Mikołajki rozciągają się do czterech dni, a dziecko uczy się tego, że może dostawać, dostawać, dostawać.

Dziś usłyszałam, czy nie mogę kupić synkowi „takiej zabawki z rybkami”, którą ma jego koleżanka.

Odpowiedziałam, że nie. W głowie mam wielki zestaw LEGO, o który nasza latorośl prosiła w liście do świętego Mikołaja.

- Moja córka już w piątek przyszła z przedszkola mówiąc, że jej koleżanki dostały prezenty - ciągnie moja przyjaciółka.

Dlaczego mnie to nie dziwi?
Dlaczego potem mamy problem z nauczeniem dzieci, by nie ulegały pokusie reklam i konsumpcjonizmu?
Dlaczego zdarza się po otrzymaniu prezentów, że dzieci - mając już wszystko - rzucają upominek w kąt?

Hm. Tak tylko pytam.

[ad=1]