Trochę się z tego śmiejemy, ale gdy z dłubania w nosie i zjadania tego, co znajdziemy w środku, robi się nawyk w wieku dorosłym, nie jest nikomu do śmiechu.

Tymczasem dzieci często zjadają „babole”, „gile”, „śpiki”, czy jak tam je określacie. 

Pytanie jednak: co zrobić, by przestały?

Jest to odpychające, rozumiem. I zwykłe tłumaczenie w przypadku 3-letniego brzdąca może zwyczajnie nie zadziałać. 

Zjadanie gili ma swoje dobre strony (i gdy piszę to, mam odruch wymiotny)

Ponoć dzieci zjadające swoje glutki są… zdrowsze, bo zmniejsza się u nich ryzyko próchnicy i infekcji. Jeśli ktoś chce poczytać (tekst po angielsku), raport z badań znajdziecie tutaj, a opublikował go US National Library of Medicine National Institutes of Health więc to źródło rzetelne. 

Może i Joahim Loew choruje rzadziej. Może. A jednak nie chcemy, by nasze dzieci kiedyś wyglądały jak selekcjoner niemieckiej reprezentacji piłki nożnej.

 

 

Tłumaczenie vs. oduczanie behawioralne

Rady są różne. Można tłumaczyć, gdy dziecko jest w stanie pojąć: że to bakterie, że od tego można zarazić innych, że to po prostu paskudne i wygląda brzydko, że inni mogą się z tego powodu śmiać. 

Można pójść w szkolenie behawioralne i np. kazać dziecku myć ręce, gdy tylko przyłapiemy je na zjadaniu gili. Oduczy się z… lenistwa. Które dziecko chce myć ręce kilkanaście razy dziennie?

Lakier przeciw obgryzaniu paznokci

Możemy pomalować dziecku paznokietki lakierem do paznokci przeciw obgryzaniu. Smakuje paskudnie i gorzko, może pomóc.