- A bułeckę z selkiem chces? - pyta babcia wnusia, z pominięciem mamy. Mama uruchamia wzrok snajpera, płatnego zabójcy i kieruje w stronę babci. Babcia nie widzi i mówi:

- Taka dobla bułecka!

- Jezus no przestań mówić do niego jak do idioty! - cedzi w końcu przez zęby mama.

Babcia na to:

- No co ty, przecież ja normalnie mówię!

KURTYNA.

Czytaj więcej: Gdy dwulatek nie mówi

- A co synuś zje? Jajecko? Jajecnicę? A moze chlebek?

A może synuś zjadłby jajko, jajecznicę z chlebem?

Wciąż słyszy się mamy i babcie, które mówią do dzieci zdrobniale, deformując i zniekształając wyrazy. Po co? Owszem, przez sekundę może być „uloco”, ale to się odbije na nas rykoszetem.

Jak mówimy do dziecka? 

Specjaliśc Natalia i Krzysztof Minge są zgodni: mówimy tak, jak chcemy, by dziecko mówiło do nas. Używamy zwykłego, dorosłego, poprawnego języka. 

Wbrew pozorom zmiękczanie i zdrabnianie nie pozwolą maluchowi nauczyć się mówić szybciej. Ba! Stanowią niepotrzebny balast i komunikacyjną barierę. 

Dziecko idzie potem do żłobka, przedszkola, między inne dzieci. Panie nie zdrabniają, nikt ich nie uczy mówić językiem dziecięcym. Zresztą taki nie istnieje, bo dzieci chętnie i szybko uczą się takiego języka, jakim komunikują się dorośli, jeśli im tylko na to pozwolimy.

Można uczyć dziecka, że „amu” to jeść, „tutu” - pić, ale nie za tym idzie często cały system innych dziwnych zamiennych słów, zrozumiałych tylko dla wtajemniczonej rodziny. Dziecko komunikując się później w sposób, który uważa przez siebie za właściwy, może doznać uczucia frustracji, niezrozumienia.

Jeżeli to nie jest wystarczająco przekonujące, może mocniej trafi fakt, że zniekształcanie głosek może prowadzić do późniejszych problemów w szkole. Otóż dziecko rozumie głoski zanim potrafi je wymówić, ale ich błędna artykulacja przez dorosłych może doprowadzić, że u malucha nie wykształci się umiejętność rozróżniania głosek, a to skutkować może kłopotami w nauce czytania i pisania.

Mowa matczyna - co to takiego?

Jest jednak coś, co nazywa się mową matczyną. I to jest OK. Otóż wszyscy dorośli, zwracając się do niemowląt, mają tendencję do wymawiania wyrazów wyraźniej, do poprawnej artykulacji i stosowania mniej skomplikowanych struktur gramatycznych. Póki jednak komunikujemy się poprawnie, wszystko jest w porządku - mowa matczyna służy temu, by dziecko po prostu zwracało baczną uwagę na wypowiadane przez nas słowa.