Mąż wraca od znajomych. W progu ma przerażoną minę. To i ja się boję.

- Ty wiesz co?
- Co?
- Byłem u J.
- I…?
- Ty nie wiesz, co nas czeka. Oni mają nastoletnie córki.
- I…?
- Ty nie wiesz, co nas czeka - powtarza on.
- Ale co?
- Mówił mi. Ona ma czternaście lat. Snapchat, komórki, fejs. Nie potrafi nic zrobić w Wordzie, a mail służy do założenia konta na Fejsie. Blogerki, blogerki, blogerki. Uczyć się nie chce, bo będzie blogerką. Co blogerka powie, to święte.

Zasłaniam usta dłonią. Boże.

- No… - dodaje on. - Blogerka pokaże nowe buty, chce mieć takie same. I nie ma tłumaczenia, bo rodzic to nie autorytet. Znajomi, fejs, Instagram, Snapchat. Jakaś Little Monster jest wyrocznią.

O proszę, jaka stosowna nazwa.
 
Poczułam się strasznie staro, choć przecież młodą mamą jestem, bo moja pociecha ma zaledwie 4 lata. Nie chcę wiedzieć, co nas czeka. Żywię nadzieję, że blogerzy do tego czasu odejdą w niepamięć. Co ich zastąpi? Jakoś nie mam ochoty zaglądać wgłąb kryształowej kuli.