UWAGA! Wpis ten NIE JEST PORADĄ LEKARSKĄ, nie zastąpi wizyty u specjalisty ani tym bardziej badania. Jeśli masz wątpliwości co do zdrowia swego dziecka, skontaktuj się z lekarzem.
________
Wiecie jak to jest - mądrzy są rodzice, których nic złego nie doświadczyło, gotowi dawać rady wszystkim innym.
Byłam taka nawet wobec własnej matki. Mój brat jako dziecko się zachodził, zanosił płaczem, a w terminologii medycznej cierpiał na bezdech afektywny. Byłam pewna, że był to wynik jej stresów i błędów, których ja nie popełnię. Trochę utwierdził mnie w tym lekarz, który skomentował:
- Dziecko doskonale wie, przy kim się może zajść.
Bo mój brat nigdy nie zaszedł się w przedszkolu, przy moim ojcu, przy dziadku. A przy kochającej babci i mamie- owszem.
Mój pierwszy syn to dość nerwowy, krewki chłopak. Lubi najpierw jęknąć, rozpłakać się, a dopiero potem pomyśleć. Emocje mają u niego dużą skalę i rozpiętość. Gdybym więc miała stawiać na to, które dziecko mogłoby mi się zajść, stawiałabym na niego, bo młodszy, 2-letni syn to chodząca pogoda ducha, zaczynający i kończący dzień z wielkim uśmiechem na ustach. Myślałam, że zachodzenie się dzieci to zupełnie nie moja broszka.
Dopóki młodszy nie mógł złapać oddechu na imprezie u przyjaciół, potrącony przez starsze dziecko. Nic mu nie było, nie chciał nic wymusić, tylko się przestraszył. Ale płacząc nastąpił moment, kiedy oddech ustał. Wystraszyłam się i odruchowo dałam mu klapsa. Lekkiego, bo tak radziły babcie.
Po miesiącu nastąpił kolejny incydent. Synek rozpłakał w obecności męża i mojej. Oddech stracił na kilka sekund, zsiniały mu usta.
Mąż i ja spanikowaliśmy. Więc - wg rad - gwałtowna zmiana pozycji, intensywny bodziec, czyli klaps, ale nie silny.
Po paru tygodniach znowu. Tym razem syn rozpłakał się na rękach u mojego męża, a w mojej obecności. Najpierw zatrzymanie oddechu, potem zbladł, zsiniały mu usta. W końcu zrobił się bezwładny, a my zupełnie straciliśmy głowę.
Zaczęłam czytać. Dowiedziałam się, że:
(Czytaj dalej...)
[ad=1]